czy brak potrzeby zakrywania ciala jest przejawem bezwstydu
w negatywnym tego slowa znaczeniu ?Jako osobie wierzacej
wychowanej w tradycyjnej , katolickiej rodzinie zdarzalo mi sie
zapytac samego siebie czy nagosc aseksualna rzeczywiscie
nie jest niczym zdroznym ani zlym , czyms co moze zaowocowac
niezamierzonymi zlymi konsekwencjami .Odpowiadalem sobie
wtedy , ze przeciez mam czyste intencje , ze nie mam zamiaru
wodzic kogokolwiek na pokuszenie tym ze jestem nago wiec
dlaczego ma to byc czyms zlym .
Dzis , kiedy w moim najblizszym otoczeniu moja nagosc przez
innych jest odbierana tak jak sobie tego zycze ,bezemocjonalnie,
bez podejrzen o ukryte pobudki czy intencje nie miewam juz
watpliwosci co do tego ze nagosc moze byc pozytywem a nie
negatywem..Tym niemniej mam cos dla sceptykow niezakrywanej
nagosci w kontekscie wiary . Pozwole sobie przytoczyc fragment
ksiazki naszego Papieza o tytule "MIlosc i Odpowiedzialnosc "
"Wspomnieliśmy już mimochodem o sprawie stroju czy ubrania...
Jest to jedna z tych spraw szczegółowych, wokół których narasta
najczęściej problem wstydu i bezwstydu. Trudno znów wnikać w
całą szczegółową specyfikę tego zagadnienia, w niuanse mody
kobiecej czy męskiej. Problem wstydu i bezwstydu na pewno łączy
się z tą sprawą, chociaż może nie w taki sposób, jak się na ogół
mniema. Wiadomo, że strój może się w różny sposób przyczynić
do uwydatnienia wartości sexus, dodajmy, jeszcze: w różny sposób
przy różnych okazjach, jeśli nawet abstrahujemy od dyspozycji
wrodzonych lub nabytych u danej jedenastki.
Uwydatnienie wartości sexus Przez strój jest zresztą nieuniknione
i bynajmniej nie musi się kłócić ze wstydem. Bezwstydne w stroju
jest to, co wyraźnie przyczynia się do rozmyślnego przesłonięcia
najbardziej istotnej wartości osoby przez wartości seksualne, co
"musi" budzić taką reakcję, jakby osoba ta była tylko, możliwym
sposobem użycia" ze względu na sexus, a nie "możliwym"
przedmiotem miłości ze względu na swą wartość osobową.
Zasada jest prosta i oczywista, jej zastosowanie natomiast w,
konkretnych wypadkach należy już do poszczególnych jednostek
oraz do całych środowisk i społeczeństw. Sprawa stroju jest
zawsze sprawą społeczną, jest, więc funkcją zdrowego
(lub niezdrowego) obyczaju. Trzeba tylko podkreślić, że
jakkolwiek względy natury estetycznej wydają się tutaj decydujące,
to jednak nie są, one i nie mogą być wyłączne; obok nich i wraz
z nimi istnieją względy natury etycznej. Niestety człowiek nie jest
istotą tak doskonałą, aby widok ciała osoby, zwłaszcza osoby drugiej
płci, budził w nim tylko bezinteresowne upodobanie i w ślad za
tym proste umiłowanie tej osoby. W rzeczywistości budzi on również
"pożądanie", czyli chęć użycia, skoncentrowaną na wartościach
sexus z pominięciem istotnej wartości osoby. I z tym trzeba się liczyć.
Nie znaczy to jednak bynajmniej, ażeby bezwstyd ciała utożsamiał się
po prostu i wyłącznie z jego całkowitą lub częściową nagością.
Są okoliczności, w których nagość nie jest bezwstydna. Jeśli ktoś
wykorzystuje ją wówczas jako okazję do potraktowania osoby w roli
przedmiotu użycia (choćby w aktach wewnętrznych), to tylko on
dopuszcza się bezwstydu (przeżycia), a nie ta osoba. Sama nagość
ciała nie jest jeszcze równoznaczna z bezwstydem ciała; bezwstyd
ten, zachodzi tylko wówczas, kiedy nagość spełnia negatywną funkcję
w stosunku do wartości osoby, kiedy celem nagości jest budzenie
pożądliwości ciała; przez co stawia się osobę w pozycji przedmiotu
użycia. Dokonuje się wówczas jakby depersonalizacja poprzez
seksualizację. "
Uściślając cytat, napisze tylko, że osoba autora się zgadza, jednak "Miłość i odpowiedzialność" napisał bp Wojtyła, a nie papież. Niby różnica niewielka, ale różnica.
OdpowiedzUsuńJa, szczęśliwie nie mam papieża, a nikogo innego, kto mówi mi jak mam żyć. Słucham tylko swego serca :) ono jest wolne do potęgi, pod warunkiem, że nie będzie zagłuszane przez dogmaty, obyczaje, kultury wszelakie. Wystarczy szanować samego siebie, a tym samym nikomu innemu krzywdy nie uczynimy.
Pozdrawiam, Poganix
serdecznie dziekuje za odwiedziny i komentarz :)Tak , nasz Papiez a a bp Wojtyla to rzoznica niby niewielka jak jednak celowo tak nazwalem autora gdyz dla mnie i jak mysle dla wielu sp.Jan Pawel II juz na zawsze pozostanie naszym Papiezem.
OdpowiedzUsuńMasz oczywiscie pelne prawo nie miec zadnego Papieza.Osobiscie mam liberalne podejscie do kwestii wiary dlatego uwazam , ze nie trzeba biegac co niedziele do kosciola by byc prawym czlowiekiem. Irytuje mnie jednak to jak niektorzy ludzie kosciola postrzegaja naturyzm,to jak im nie daje spokoju fakt ze ktos nie wstydzi sie swego ciala ,dla ktorych wrecz nagosc sama w sobie jest grzechem.
Pozdrawiam :)
Odwiedzam często, bo mało takich prawdziwych stron naturystycznych, oczywiście po polsku.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, uczyniłem siebie wolnym człowiekiem, czyli uwolniłem się od wszelakich wpływów w tym religijnych, dlatego nic mnie nie może irytować :) Tym bardziej jakieś nawiedzone wypowiedzi osób, często dwulicowych lub zwyczajnie zagubionych w hipokryzji, którą wyznają.
Pozdrawiam z głębokim szacunkiem - Poganix
dziekuje za kolejne odwiedziny i do tego jak sam przyznajesz czeste :)tak , to prawda,nie jest zbyt wiele stron po polsku o tematyce naturystycznej .Swoj blog zalozylem przede wszystkim z mysla by idee szerzyc swym przykladem , by choc cegielke wlozyc w to by naturyzm byl postrzegany przez nienaturystow tak jak na to zasluguje.
OdpowiedzUsuńStronka na ktorej widuje rowniez Twoje wpisy jest tez bardzo starannie prowadzona i staram sie znajdowac codziennie choc chwilke by tam zajrzec.Wyczytalem rowiez na nudityzone , ze prowadzisz wlasnego bloga i zamierzam wpasc z rewizyta :)
Sa niestety takie osoby o ktorych wspominasz .Osobiscie mam to szczescie ze na codzien z takimi nie mam do czynienia ,ktore w jakikolwiek sposob moglyby miec wplyw na moje zycie czy nawet samopoczucie .Za to otaczaja mnie osoby ktore szanuja moj sposob zycia i to czyni mnie rowniez wolnym czlowiekiem.
Pozdrawiam .Artur.