wtorek, 7 sierpnia 2012

Po kolejnej wyprawie

Bylismy wczoraj  na  festynie .Posiedzialem troche z Zonka i paroma jeszcze
osobami .Wpis nie dotyczy jednak samego festynu tylko czegos dotyczacego
natury   mojego   bloga   a   wiec   tym   razem   kolejnej wyprawy na rowerze .
Umowilismy  sie  ze  pojezdze sobie  z dwie godziny i znowu wroce na festym.
Wyprawilem   sie  na  znana  mi   juz  trase .Po  dojechaniu  do najdalszego z  

poznanego wczesniej miejsca pokusilo mnie by ruszyc  troche dalej .Otwarly   
sie  przede  mna  nieznane    dotad   przestrzenie ,  glownie obszar   zalesiony.  
Oczywiscie nie wszedzie dalo sie nago jechac bo bywaly miejsca gdzie mozna 
bylo  sie spodziewac wiecej osob .
Dotarlem do jakiegos osrodka .Stamtad  postanowilem  zawrocic . Nie wiem  

w  ktorym   miejscu   droga   mi   sie pomylila Kiedy  dojechalem  do   jakiej -
kolwiek miejscowosci , okazalo sie ze jeszcze bardziej oddalilemsie od domu .
Zaczalem  juz  zastanawiac sie   nad   tym ze spoznie sie i   Zonka  bedzie sie 
martwic . To tytulowe  " nie wolno " dotyczy  tego   ze  nie  zabralem  z  soba  
telefonu   i   nie  mialem   jak  dac  znac ze wszystko  u  mnie dobrze. Sprawe   
pogorszyl   fakt , ze   rower mi  sie  zepsul i to jeszcze  ok 15 km od domu.Ze 
wzniesien dalo sie na nim jechac i troche wtedy przyspieszalem ale pod kazde 
zwniesienie trzeba bylopodchodzic marszem.
Gdy dotarlem wreszcie do domu Zonka  byla   naprawde   przestraszona tym   

ze moglo  mi  siecos stac.Najgorszym  bylo to ze zupelnie  nie wiedziala gdzie 
moznaby bylo mnie szukac.  Obiecalem ze  juz wiecej  tak nieodpowiedzialnie  
sie   nie  zachowam. Poza  tym juz  wiecej nie bede wybieral sie dalej niz tylko 
w   takim   moim   wyznaczonym   juz   kwadracie o wymiarach ok 10 km  na 10 .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz