Bylismy wczoraj na festynie .Posiedzialem troche z Zonka i paroma jeszcze
osobami .Wpis nie dotyczy jednak samego festynu tylko czegos dotyczacego
natury mojego bloga a wiec tym razem kolejnej wyprawy na rowerze .
Umowilismy sie ze pojezdze sobie z dwie godziny i znowu wroce na festym.
Wyprawilem sie na znana mi juz trase .Po dojechaniu do najdalszego z
poznanego wczesniej miejsca pokusilo mnie by ruszyc troche dalej .Otwarly
sie przede mna nieznane dotad przestrzenie , glownie obszar zalesiony.
Oczywiscie nie wszedzie dalo sie nago jechac bo bywaly miejsca gdzie mozna
bylo sie spodziewac wiecej osob .
Dotarlem do jakiegos osrodka .Stamtad postanowilem zawrocic . Nie wiem
w ktorym miejscu droga mi sie pomylila Kiedy dojechalem do jakiej -
kolwiek miejscowosci , okazalo sie ze jeszcze bardziej oddalilemsie od domu .
Zaczalem juz zastanawiac sie nad tym ze spoznie sie i Zonka bedzie sie
martwic . To tytulowe " nie wolno " dotyczy tego ze nie zabralem z soba
telefonu i nie mialem jak dac znac ze wszystko u mnie dobrze. Sprawe
pogorszyl fakt , ze rower mi sie zepsul i to jeszcze ok 15 km od domu.Ze
wzniesien dalo sie na nim jechac i troche wtedy przyspieszalem ale pod kazde
zwniesienie trzeba bylopodchodzic marszem.
Gdy dotarlem wreszcie do domu Zonka byla naprawde przestraszona tym
ze moglo mi siecos stac.Najgorszym bylo to ze zupelnie nie wiedziala gdzie
moznaby bylo mnie szukac. Obiecalem ze juz wiecej tak nieodpowiedzialnie
sie nie zachowam. Poza tym juz wiecej nie bede wybieral sie dalej niz tylko
w takim moim wyznaczonym juz kwadracie o wymiarach ok 10 km na 10 .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz