Ostatniej niedzieli wybralismy sie razem na wycieczke
piesza po naszej okolicy. Byla wymarzona pogoda ,slonecznie
ale nie za goraco. Droga wiodla najpierw wsrod pol obsianych
zbozem , rzepakiem . W miejscu gdzie zaczyna sie taka malo
uczeszczana przez innych wedrownikow zdjalem ubranie .
Dotarlismy pod las gdzie urzadzilismy sobie piknik .Po kawce
i ciasteczkach jeszcze troche polezelismy na sloncu i
ruszylismy dalej .
Na lesnych drozkach nikogo nie spotkalisny tak ze trasa
okazala sie naprawde malo uczesczana .Ale gdyby nawet
ktos sie pojawil zdazylbym na siebie cos zalozyc zanim ten
ktos by nas minal .Raczej nie zaryzykowalbym takiego
spotkania gdyz taka naga forma wedrowania w naszej okolicy
jest czyms bardzo
malo znana i ktos moglby byc niezle zdziwiony . Po drodze
nazbieralismy grzybkow ktore Zonka na kolacje
przygotowala .
A przy okazji zbierania grzybow - to cos co moja Zonka
uwielbia robic . Ja chetnie jej towarzysze bo wole by sama
po lesie nie chodzila .I od teraz bedzie o tyle inaczej ze
Zonka przestala miec opory przed tym ze bede z nia po
lesie chodzil tyle ze tak jak lubie- nago :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz