tytul wpisu co dla niektorych moze zabrzmiec przewrotnie na moim
podworku . No bo jak to : nagosc i wstyd ? Rzecz jasna , to zalezy
o jaki wstyd chodzi bo wstyd wstydowi nierowny .
Natrafilem na tak wlasnie zatytuowany artykul traktujacy o ludzkim
wstydzie,ktory wyroznia nas posrod wszystkich gatunkow zyjacych
na naszej Ziemi .Publikacji o podobnej tematyce jest w sieci sporo
najczesciej spod piora ( klawiatury ) ludzi w rozny sposob zwiaza-
nych z wiara katolicka .Z moich wlasnych spostrzerzen wynika , ze
najczesciej sa to ostre ataki na wszelki przejaw " bezwstydnosci "
niezaleznie od tego czym owa " bezwstydnosc "jest zmotywowana
- generalnie : nago = grzech .
Tym jednak razem ( co zwrocilo moja uwage i sprowokowalo
reakcje) autor odniosl sie do kwestii wstydu w kontekscie nagosci
w bardzo wywarzony sposob.Wspominam o tym rowniez dlatego,
ze zawarte w artykule przemyslenia celnie trafily w moje wlasne
przekonanie dotyczace wstydu .
"Sama nagosc nie jest jeszcze rownoznaczna z bezwstydem ciala"
- cytat takiej jednej z mysli dajacy wiele do myslenia .
Nie wstydze sie swej nagosci bo bedac nagim nadal jestem tym
samym czlowiekiem co pod okryciem .Nagosc swa postac zmieni
w bezwstydna gdy sie ja uprzedmiotowi dodajac seksualny czynnik.
Dla mnie tu zaczyna sie sfera absolutnie intymna .Czyms o wiele
bardziej bezwstydnym w tym negatywnym wymiarze jest reklama
damskiej bielizny z udzialem starannie dobranej zmyslowej
modelki niz czytajacy swa poranna prase nagi nudysta w zaciszu
swego domu .
coś w tym jest
OdpowiedzUsuń