Przez wiele lat towarzyszyly nam dwie kotki , takie dwa typowe dachowce , ktore mimo niebezpieczenstwa zwiazanego z zamieszkiwaniem przy dosyc ruchliwej ulicy szczesliwie nie zakonczyly swego dlugiego zycia ( 19 i 17 lat ) pod kolami samochodu albo inny tragiczny sposob tylko w spokoju odeszly w naszym domu . Poczatkowo nie chcialem slyszec o tym abysmy mieli znowu jakiegos czworonoga . Ale dochodzace do mnie co i rusz wyznania mojej Malzonki , ze ciezko Jej po stracie drugiej juz z kotek , pomyslalem sobie , ze jakiez lepsze moze byc lekarstwo na na Jej smutek niz ... maly kotek . No i oto jest :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz