Jeszcze przed odloten do Australii raczej nie bralem pod uwage mozliwosci wyprawienia sie na taka wedrowke .Przede wszystkim dlatego , ze zupelnie brakowalo mi wiedzy na temat potencjalnych zagrozen jakimi moglyby byc tamtejsze dzikie zwierzeta . Na miejscu wypytalem o to . Okazalo sie , ze poza kangurami nie ma tu zadnych innych wiekszych zwierzat . Jadowite weze czy pajaki w obecnym dosyc chlodnym zimowym czasie raczej sie pochowaly w ziemi . Tych w zasadzie sie nie obawialem gdyz nie mialem zamiaru wchodzic w jakies zarosla poza gruntowymi drogami , ktorych jest tutaj akurat sporo . Potrzebowalem jedynie rozeznania co do tego jak wielu ludzi nimi sie porusza . Okazalo sie , ze niedzielnego poranka na ok. dziesieciu kilometrach jakie przemierzylem , nie spotkalem nikogo .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz