to o czym zamierzam tu dzisiaj napisac ma bezposredni zwiazek
z propagowaniem w rodzinie (tej blizszej i dalszej ) przekonania
ze nagosci nie trzeba sie wstydzic poprzez wlasny przyklad .
Stala sie rzecz kiedys nie do pomyslenia w tradycyjno-katolickiej
naszej malej spolecznosci , w ktorej nagosc (wylaczajac moj
wlasny rodzinny dom ) co prawda az takim wielkim tabu nie byla
ale tez nie zdarzalo sie by np.szwagier zobaczyl nago szwagrowke.
Otoz jestesmy umowieni ze szwagrostwem (siostra zony i jej
mezem ) na wspolne wyjscie do...sauny .Dla szwagra nie bedzie
to nowosc gdyz jakis czas temu przy okazji wspolnej delegacji
odwiedzilismy terme w podmonachijskim Erding gdzie spedzilismy
cale niedzielne popoludnie.Jak mi wiadomo po tamtej saunowej
sesji ,szwagier zaczal namawiac swa malzonke by razem zaczeli
takie miejsa odwiedzac .
Przyzwyczalilismy sie z Zonka do tego ze sami sobie saunujemy
i zawsze jest to bardzo mile spedzony czas .Ale w takim szerszym
towarzystwie i to tego zaufanym rowniez bedzie fajnie , tak
powiedzialbym urozmaicenie :) No i oczywiscie dla propagatora
naturalnego podejscia do nagosci powod do satysfakcji :)
W swoim czasie wspomne o tym wspolnym wyjsciu do sauny .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz